-Zgoda.-
powiedziałem cicho, czułem, że robię to wbrew sobie. Bałem się
jak będzie wyglądało moje leczenie, skoro moim lekarzem jest mój
największy kat. Zadrżałem i odwróciłem twarz.
-W
takim razie… podpiszesz kilka dokumentów i jutro o godzinie
szesnastej staw się w moim gabinecie.- uśmiechnął się miło i
zaczął szukać czegoś w komputerze. Po chwili usłyszałem jak
włącza się drukarka, mężczyzna wyciągnął dokumenty, postawił
pieczątkę i podpisał się zgrabnym ruchem nadgarstka, gdy już to
zrobił podsunął mi papiery razem z różowym długopisem.
Udawałem, że czytam dokument, ale przez badawcze spojrzenie lekarza
nie mogłem się skupić, westchnąłem cicho i we wskazanych
miejscach złożyłem czytelny podpis. Gdy oddałem dokument, lekarz
pożegnał się ze mną, a ja opuściłem gabinet. Cały czas byłem
przerażony swoją przyszłością. Dwa miesiące w tym ośrodku…
razem z największym dupkiem świata. Tak źle mi było, z tym, że
pokazałem mu swoje ciało. Zapewne znów mu dawałem powody do
śmiechu… mimo iż twierdził, że jestem chorobliwie wychudzony.
Może coś w tym jest? Nie. Mówią to, bym przestał się odchudzać.
No nic…
-I
jak było?- Hana dopadał mnie wyraźnie zaciekawiona i objęła
ramieniem w geście wsparcia.
-Od
jutra na jakiś czas mam tu zostać. Ponoć ma mi to jakoś pomóc.-
westchnąłem zrezygnowany, a kobieta pokiwała głową i
poprowadziła mnie do wyjścia.
-Może
to i dobrze, co? Z tego co mi wiadomo mimo młodego wieku to dobry
lekarz i wie co robi. Ma to we krwi. Pomoże ci, zaakceptujesz się.
Może dzięki temu miejscu znajdziesz sobie kogoś…- uśmiechała
się i odgarnęła rude włosy.
-Wątpię
w to, ale nie zaszkodzi spróbować.- uśmiechnąłem się do niej
blado i odwróciłem wzrok. Wyszliśmy z kliniki i ruszyliśmy w
stronę domu Hany i mojego brata. Kobieta główkowała się nad
dzisiejszym obiadem, a ja delikatnie jej zasugerowałem, by zrobiła
ulubione danie Mike'a.
-Masz
całkowitą rację! Nic nie uszczęśliwi Mike'a bardziej, niż
spaghetti! Ale musimy iść po drodze do sklepu. Nie mam ani mięsa,
ani makaronu…- chwyciła mnie pod ramię i zaciągnęła do
najbliższego sklepu, tam kupiliśmy wszystkie brakujące składniki.
Rudowłosa jak zwykle trajkotała jak najęta. Zaczęła mi opowiadać
jak Mike pobrudził jej ukochaną sukienkę i po tym przeżywał
męczarnie w postaci tygodniowego celibatu. Zarumieniłem się.
Słuchanie o życiu seksualnym brata jakoś niespecjalnie wzbudzało
we mnie śmiech. Pewnie powodem była moja ogólna samotność.
Do
domu weszliśmy dopiero po dwóch godzinach. Było mi słabo,
słaniałem się na nogach, a powodem był zbyt duży wysiłek.
Powiedziałem Hanie, że się położę na jakąś godzinę, ona
tylko przytaknęła i popędziła do kuchni, by przygotować obiad.
Udałem się do sypialni i ułożyłem na wygodnym łóżku, okryłem
się ciepłym kocem i westchnąłem cicho. Życie to gówno. Ludzie
do potwory, a on sam jest jeszcze większym gównem. Właśnie tak to
wszystko widziałem. Urodzić się, pożyć, umrzeć. Taka prawda. Do
tego, by żyć godnie musisz być piękny i głupi. Bo tylko piękni
mają cudowne życie usłane różami. Ale nie ma istoty idealnej.
Nikt taki nie jest i za samą wadę można uznać to, że wszyscy i
tak kiedyś umrą. Szybciej, czy później… wszyscy skończą w
jednej ziemi, wszyscy zostaną równo osądzeni. Smutne, a jakże
prawdziwe.
Westchnąłem
i zamknąłem oczy, przez to słońce zaczęła mnie boleć głowa.
Może chociaż uda mi się przysnąć? Mam nadzieję.
Powoli
odpływałem kołysany w ramionach Morfeusza. Cieplutko i wygodnie…
to wystarczyło, bym po chwili zasnął spokojnie, skulony w
kłębek. Tym razem nie dręczyły mnie koszmary, a ukochana i zarazem
znienawidzona twarz nie niepokoiła.
Obudziłem
się, gdy na dworze panował zmrok, poszedłem pod prysznic, ponieważ
czułem, że jest mi strasznie gorąco. Jak tylko zszedłem na dół
wmuszono we mnie odrobinę obiadu, który przygotowała rudowłosa.
Potem pogadaliśmy wspólnie, obejrzeliśmy jakąś głupawą,
nieśmieszną komedię.
-Wolę
twoje żarty, Hana…- powiedziałem do kobiety, a ta zachichotała.
-Jestem
w tym o wiele lepsza, słoneczko. Wszyscy się powinni ode mnie
uczyć.- przyjęła postawę wojenną, wskoczyła na kanapę i
wzniosła do góry zaciśniętą pięść.- Nie pozwólmy, by naszą
telewizję opanowały kiepskie komedie! Nie dajmy krzywdzić naszych
dzieci!
Spojrzałem
na Mike'a, który wybuchł głośnym śmiechem, a rudowłosa
spojrzała na mnie i wskazała palcem na męża.
-Widzisz?
On się śmieje. I nie jest to związane z tym, że mam na sobie te
kapcie.- uniosła nogę do góry i obejrzała wielkie, puchate kapcie
z każdej strony. Uśmiechnąłem się delikatnie i pokręciłem
głową. Przy nich czułem się swobodnie… Przynajmniej bardziej
swobodnie niż przy innych. Wiem bardzo dobrze, że mój brat jest
wspaniałą osobą, a jego żona to przeciwieństwo kreowanej przez
media kobiety w związku małżeńskim. Ona była zawsze
uśmiechnięta, piękna, troskliwa.
-Jestem
pewien, że tak właśnie jest.- odpowiedziałem szybko, czując na
sobie jej spojrzenie. Cały czas udawałem śmiertelnie poważnego.
Około
północy pożegnałem się z nimi, widząc, że potrzebują trochę
prywatności. Udałem się do pokoju, gdzie od razu zasnąłem.
Obudziłem się z samego rana i od razu zacząłem pakować. Moją
głowę zaprzątały różne myśli. Wszystkie sprowadzały się do
jednego. Jak będzie w tym ośrodku? Czy lekarz go sobie przypomni?
Co zrobi jeśli go rozpozna? Znów go skrzywdzi?
Przez
czarne myśli, w moich oczach stanęły łzy, ukryłem twarz w dłoniach
i usiadłem w kącie pokoju. Poczułem mdłości. A obiecałem sobie, że
przestanę! Że już nie będę wymiotował. Wstałem gwałtownie i
pobiegłem do łazienki, pochyliłem się nad muszlą klozetową.
Wymiotowałem. Po raz kolejny odczuwałem to palące uczucie. Zaciskałem
co jakiś czas powieki. Gdy skończyłem, ktoś zapukał.
-Yuu?
To ja. Mogę wejść?- Mike. Zapewne pomyślał, że spowodowałem
wymioty specjalnie.
-Tak.-
szepnąłem blady i zmęczony torsjami. Mężczyzna wszedł, pomógł
mi wstać i umyć zęby.
-Co
się stało? Specjalnie…?- uniósł brwi, a ja słabo zaprzeczyłem
głową. Mój brat odetchnął z ulgą i zaprowadził do sypialni.
Pomógł mi się położyć.- Odpocznij sobie. Przyniosę ci herbatę
z cytryną. Poczujesz się lepiej, co?
Znów
przytaknąłem. Nie miałem siły, takie akcje wysysały z mojego
ciała mnóstwo energii.
Do
czasu wyjazdu z domu nie było już żadnych rewelacji. Mike i Hana
zawieźli mnie pod ośrodek, pożegnali się ze mną i obiecali, że
będą mnie często odwiedzać i codziennie dzwonić.
-...I
pamiętaj! Masz być grzeczny, nie bić się z innymi dziećmi i nie
graj z nimi w butelkę!- pogroziła palcem roześmiana kobieta. Jej
dobry humor podnosił mnie na duchu.
-Dobrze,
dobrze… - uśmiechnąłem się blado i wysiadłem z samochodu, zarzuciłem
na ramię torbę i ruszyłem w stronę ośrodka, gdy chwyciłem za
klamkę, obejrzałem się do tyłu i pomachałem najbliższym osobom
w swoim życiu. Potem tylko KLIK! I już postawiłem jedną nogę w
przestronnej poczekalni.- Dam radę.
*********************************************************************************
No i jest! ^^ Mam nadzieję, że się podoba :3 Pozdrawiam i postanowiłam zasiąść do Humana :D Nie wiem jeszcze kiedy się pojawi, ale niedługo ^^
Tymczasem przedstawię wam mój plan działania ^^ Teraz idę pisać Malarza, potem wrócimy do Yuu. Postaram się wstawiać wymiennie i kilka razy w tygodniu, lub jeden raz w tygodniu ^^
Już wiem, że uwielbiam Hanę. Jest genialna i trochę przypomina mi siebie :D. Myślę, że byłybyśmy wspaniałymi przyjaciółkami. Szkoda, że to tylko Twoja wymyślona postać... Ech... No ale nie ma się co dołować, prawda? Jeśli chodzi o notkę, podobała mi się :). Najlepsza Hana! Co do Yuu, mam nadzieję, że wytrzyma i znajdzie prawdziwą miłość. Och! Jak ja bym już chciała zobaczyć minę doktorka, kiedy dowie się, że to on doprowadził swojego pacjenta do takiego stanu! Niech cierpi! I to chyba tyle ode mnie :).
OdpowiedzUsuńMnóstwa weny życzę i pozdrawiam cieplutko :).
Twoja R ♥.
Nie wiem ci napisac bo do niczego nie mozna sie przyczepic nocia fajna czekam na kolejn pozdrawiam cieplutko :3
OdpowiedzUsuńPodobało mi się bardzo 😊 czekam na kolejne rozdziały ^^
OdpowiedzUsuńHej Kochana!
OdpowiedzUsuńJako że nie masz zakładki "spam", informuję tutaj ;). Nominowałam Cię do LBA. Mam nadzieję, że się w to bawisz :D. Będę niesamowicie wdzięczna za udzielenie odpowiedzi na moje porąbane pytania :D. O, a link tutaj: http://fairytail-another-story.blogspot.com/2016/02/nominacja-do-liebster-blog-award-czyli.html
Pozdrawiam cieplutko!