środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział trzeci

-Jak to?! Straciliśmy koło?!- wrzasnąłem na kamerdynera, który stał przy wejściu do powozu. Był cały przemoczony, z końcówek jego włosów kapała woda.
Wygląda na to, że utknęliśmy na jakiejś polnej drodze w środku gwałtownej burzy.
Jak to się stało? Otóż po wyjściu z zakładu pogrzebowego od razu ruszyliśmy w drogę i niechętnie przyznaję, ale Sebastian miał rację. Nie powinniśmy byli ruszać się dziś z rezydencji. Po drodze w drzewo uderzył piorun, co spłoszyło konie i te uciekły. Nie było sensu ich gonić, gdyż i tak byśmy nie ruszyli, co uświadomił mi Sebastian. Jeden z koni roztrzaskał koło powozu. I tak oto zaistniała obecna sytuacja.
A ja tak bardzo marzyłem o ciepłym posiłku oraz herbacie. Zaczynało robić się okropnie zimno, co odczuwałem dość wyraźnie. Westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach. Przypomniałem sobie o Sebastianie, stojącym przed powozem i moknącym. Będąc na zewnątrz podczas burzy po prostu się jej bałem, więc bez chwili zastanowienia zaprosiłem Sebastiana do powozu. Chyba nikt na moim miejscu nie chciałby siedzieć w nim samotnie.
Kamerdyner ściągnął przemoczoną marynarkę, a ja mimowolnie zerknąłem na niego. Mokra koszula przylepiła się do ciała demona i teraz widziałem jaki umięśniony jest. Momentalnie ,zrobiłem się czerwony na twarzy i poczułem lekkie ukłucie zazdrości. Sam nigdy nie będę taki umięśniony i to nawet nie przez to, że nie mam żadnego wysiłku, a bardziej dlatego, że Sebastian przepowiedział mi śmierć za młodu.
Postarałem się szybko odwrócić wzrok i opanować rumieńce, Sebastian w tym czasie zdążył zdjąć z siebie przemoczone ubrania, więc został w samej bieliźnie.
-Wybacz mi paniczu brak ubrań, ale nie chciałem zamoczyć powozu, jak tylko przeschną ubiorę się natychmiast.
Skinąłem tylko głową nie patrząc w jego stronę, drżałem z zimna i spoglądałem przez okno. Nagle poczułem jak coś ciepłego mnie otula. Koc. Zerknąłem na czarnowłosego i odchyliłem materiał lekko.
-Chodź. Wciąż jest mi zimno. Masz mnie ogrzać.- wymamrotałem niewyraźnie, chciałem ukryć ciało demona pod kocem, by patrzenie na niego tak mnie nie krępowało.
 Nie minęła chwila, a już pod kocem znalazł się także Sebastian, spiąłem się na chwilę i rozluźniłem.
-Wygląda na to, że burza będzie trwać całą noc. Powinien panicz spać.- odezwał się w końcu, a ja na niego zerknąłem. Obserwował mnie uważnie ze zmarszczką na czole.
Przytaknąłem tylko niechętnie, Sebastian ułożył się na siedzeniach, a ja podążyłem w ślad za nim. Nagle poczułem jego rękę, która obejmowała mnie w pasie.
-C-co ty robisz?!- zamarłem.
-Jak to co? Muszę cię trzymać byś nie spadł, paniczu.- odrzekł spokojnie i otulił mnie szczelniej kocem.
-A-aha.- odrzekłem mało inteligentnie i zamknąłem powieki. Nie chciało mi się spać, ale nie pozostało mi nic innego. Sebastian nawet nie żartował ze mnie i moich rumieńców, więc nie było sposobności bym się z nim przekomarzał. Po jakiejś godzinie udało mi się zapaść w płytki, niespokojny sen. Miałem kolejny koszmar dotyczący przetrzymywania mnie przez ludzi, na których chciałem się zemścić. Tym razem w snach widziałem również ciała dziewcząt, które pokazał Nam Undertaker. Sebastian w tedy się sprzeciwiał w obawie jak bardzo wryje mi się obraz martwych ludzi w pamięć. Oczywiście robił to bardziej we własnym interesie. Mimo wszystko, tym razem nie rodzice, a one oskarżały mnie o swoją śmierć i chciały mnie zabić. Przyśnił mi się również moment, w którym na moim ciele powstała moja najbardziej wstydliwa blizna.
Oba sny poskutkowały i obudziłem się niespokojnie oddychając. Odkryłem, że tulę się do śpiącego demona. Zerknąłem przez szparę między zasłonkami w okienku i odkryłem, że wciąż pada i jest noc. Musiałem zatem bardzo krótko spać.
Odsunąłem się nieco od kamerdynera i patrzyłem na jego spokojną twarz. Podczas spoczynku wydawał się być bardzo ludzki, a co najważniejsze w ogóle nie przypominał, zjadającej ludzkie dusze, bestii. Odgarnąłem jego grzywkę z twarzy i mimowolnie wygiąłem wargi w delikatnym uśmiechu. Czułem się przez niego jakby… rozpieszczany. Odkąd rodzice zginęli nikt mnie nie tulił tak jak Sebastian w tym momencie. Uścisk był delikatny i pokrzepiający. Zamknąłem powieki na powrót, ziewnąłem i próbowałem zasnąć.
Na sen nie musiałem długo czekać, po około dwudziestu minutach spałem głęboko.
*Sebastian*
Słyszałem jak w nocy się ocknął. Nie chciałem go jeszcze bardziej denerwować więc udawałem, że śpię. Oczekiwałem gwałtownego odepchnięcia i krzyku, dlatego moje zdziwienie było niewyobrażalne, gdy młody hrabia wtulił się we mnie, powoli zasypiając. Otworzyłem oczy. Tak. Mój panicz to okropny pieszczoch. Wiecznie prosi o słodycze, lubi gdy go ubieram, myję, czeszę. Zawsze udaje obojętnego, ale zapomina o kontrakcie, który Nas łączy.
Westchnąłem cicho.
Odkąd pamiętam Ciel był dla mnie tylko dzieckiem. Na samą myśl o tym, że kiedyś będę zmuszony odebrać jego duszę, biłem się z własną naturą. Momentami żałowałem, że pozwoliłem mu na kontrakt ze mną, a innym razem cieszyłem się, że nadejdzie dzień, w którym zemszczę się za lata uniżonej służby.
Jednak wciąż był tylko dzieckiem, co codziennie udowadniał. Na samą myśl ile razy nocami przychodziłem do jego pokoju i dawałem filiżankę ciepłego mleka z miodem, czułem jakiś rodzaj ciepła w miejscu, w którym ludzie posiadają serce.
Pozwoliłem sobie pogłaskać granatowe włosy panicza. Leżałem tak i głaskałem go po głowie. O godzinie ósmej wstałem ostrożnie, by nie zbudzić Ciela i wyszedłem z powozu, deszcz przestał padać, a nieśmiałe promyki słońca próbowały przepchnąć się przez chmury.
Im szybciej wyruszymy, tym szybciej dotrzemy do rezydencji. Nie czułem potrzeby budzenia panicza skoro ten i tak nie jest w stanie chodzić. Ubrałem się jak najszybciej w suche już ubrania, wziąłem śpiącego hrabię na ręce, wyszedłem z powozu i ruszyłem żwawym krokiem.
*Ciel*
Było mi tak ciepło i przyjemnie…
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Niestety.
Powoli otworzyłem lewą powiekę i ziewnąłem. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to koszula i marynarka należąca do mojego kamerdynera, oraz miarowe kołysanie. Szybko rozejrzałem się i spostrzegłem, że jestem niesiony przez Sebastiana.
-Czemu mnie nie obudziłeś?- zapytałem chłodno, jednak byłem mu bardzo wdzięczny, że tego nie zrobił.
-Nie widziałem takiej potrzeby paniczu.
Obserwowałem go od dołu.
-Ahm…- mruknąłem tylko, nie czując potrzeby udzielenia jakieś głębszej odpowiedzi.
Po tej bardzo krótkiej i nic nie wnoszącej wymianie zdań zapadła cisza, była ona dla mnie dość krępująca po mojej nocnej pobudce. Mimo iż widziałem jak Sebastian śpi to i tak miałem dziwne wrażenie, że on wie. W końcu to demon.
Po niecałej godzinie byłem już w łazience i brałem gorącą kąpiel. Sebastian poszedł przygotować śniadanie. Westchnąłem i zanurzyłem się po uszy. Przed oczami znów stanęły mi ciała dziewcząt, zadrżałem i wynurzyłem się, ochlapałem swoją twarz wodą. Westchnąłem ciężko.
Kilka minut później wrócił Sebastian i wyciągnął mnie z wody, wytarł i ubrał. Poszedłem prosto do jadalni, cały czas myślami byłem przy, powierzonej mi przez Królową, sprawie. Nawet nie obejrzałem się kiedy skończyłem śniadanie i znalazłem się w swoim gabinecie.
-Nie mamy żadnych podejrzanych… nic.- mruknąłem wyraźnie rozdrażniony.
-Usiądź paniczu, nadwyrężasz nogę.
Usiadłem przy biurku i poprawiłem grzywkę.
-Sebastianie. Musimy znaleźć sprawcę. Musimy mu podłożyć kolejną ofiarę.- mówiłem patrząc przez okno, zacisnąłem dłonie w pieści.- Żaden człowiek nie jest nieuchwytny. Musi gdzieś popełnić błąd. Najprawdopodobniej będziemy zmuszeni obserwować londyńskie ulice… Czeka Nas ciężka sprawa Sebastianie.
Kamerdyner wyciągnął swój zegarek kieszonkowy, otworzył go i wygiął wargi w kpiącym uśmieszku.
-Czas na herbatę.

Usłyszałem głośne kliknięcie, a zegarek z gracją znalazł się na swoim miejscu.
*********************************************************************************
Witajcie ^^ Mam szczerą nadzieję, że komuś się spodoba rozdział :D Postanowiłam dodać na bloga muzykę *tak bardzo z siebie dumna*. Rozdziały będę dodawać najprędzej raz na tydzień, a o jakiś przerwach będziecie powiadamiani. Oczywiście nie planuję dłuższych przerw. ^^
 Bardzo dziękuję za te parę miłych komentarzy :3 Rozdział nie sprawdzony, więc błagam powiadamiajcie mnie o wszelkich błędach ;-;
 Pozdrawiam i do zobaczenia w następnym rozdziale ^^
P.S.: Ktoś się domyśla co mam zamiar zrobić z Cielakiem?  ( ͡° ͜ʖ ͡°)

2 komentarze:

  1. ~*v*~ super ci idzie;D ^^ PS.: Ja się chyba domyślam ^^" pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Jaka ja jestem ukontentowana tym, że napisałam niewielki fragment z punktu widzenia Sebusia ♥. Dziękuję Ci za to! W zasadzie nie pozostaje mi do napisania nic, poza tym, że rozdział podobał mi się :). Pomysł z zepsutym kołem bardzo ciekawy, a ich wspólne spanie i rozmyślania Sebusia - cudne! Czy coś jeszcze? Poprzednio obiecałam solennie, że nie będę wypisywać błędów i tego się trzymam :). Musisz je sam znaleźć :).

    Pozderki,

    R :D.

    Ps. Chyba się domyślam :D.

    OdpowiedzUsuń