wtorek, 8 grudnia 2015

Pięć nocy w Freadbear's Fright - Noc druga

Na początku ^^ Roszpunciu- zajmę się Humanem, ale na razie nie mam na niego weny. Wzięło mnie za to na horrory :3 Bo jednak pamiętam, że to właśnie nimi zaczynałam przygodę z pisaniem ^^' (Te chore opowiadania o obozie harcerskim ;-;) I okropnie się cieszę, że przeczytałaś ^^ Polecam ci żebyś zagłębiła się w fabułę, dla mnie jest epicka, co więcej jeszcze do końca nie wyjaśniona winc to maleńki smaczek dla pisarzy :D (Sama gra również, ale jak gram w trzecią część, to mi pikawa szaleje)
Byłoby miło gdyby również inni pozostawili po sobie ślad ^^ Chciałabym wiedzieć co o tym myślicie :D
Rozdzialik nie jest poprawiony, tak samo jak pierwszy, ale moja ukochana beta już się Freadbearsami zajęła ^^
*********************************************************************************

Brązowowłosy siedział na kanapie wgapiając się pustymi oczyma w okno, na zewnątrz całe miasto budziło się powoli do życia. Był jak sparaliżowany i cały czas myślał o tym co zaszło w dawnej pizzerii. Żył. Ta myśl sprawiała, że przestawał na chwilę drżeć. Ale tylko na chwilę, bo po kilku sekundach przypomniał sobie, że przecież zamknął Freadbear’s Fright razem z TYM CZYMŚ w środku. A musi tam wrócić wieczorem. Był pewny, że zostało mu kilka godzin życia. Uniósł oczy ku sufitowi i szybko chwycił laptopa, włączył go. Z oporem wpisał „Freadbear’s Family Diner”, przeglądał strony mówiące o wypadku sprzed trzydziestu lat, tylko jedna z nich przykuła jego uwagę. Był to blog jakiegoś mężczyzny, podpisywał się jako „Fox” i opisywał różne dziwaczne, przerażające sytuacje jakie miały w tamtym miejscu. Opowiadał, że jego adopcyjny ojciec tam pracował jako stróż nocny i pewnego ranka nie wrócił. Okazało się, że znaleziono go w animatroniku, który się na nim zatrzasnął i pozostawiał go dość długo przy życiu, w jego ciało wbite były zatrzaski i sprężyny. Nie dało się go stamtąd wyciągnąć, więc zostawiono w pizzerii na noc i właśnie w tedy wybuchł pamiętny pożar. Mężczyzna pisał również, że przez animatronika stracił nie tylko opiekuna, ale kilka lat wcześniej również brata.

Młodzieniec zaczął szybko analizować znaleziony tekst, postanowił wysłać autorowi e-mail.

„Witam!
Może to głupi zabrzmi, ale w mojej pracy dzieją się dziwaczne rzeczy. Wczoraj zacząłem pracować jako nocny stróż w Freadbear’s Fright i ktoś się tam kręcił. Wyglądał jak wielki królik. Zdaje się pan jedyną osobą, która jest w stanie mi pomóc.
Pozdrawiam,
Jeremy”

Długo się wahał przed wysłaniem wiadomości, ale nie widział innego wyboru. Miał nadzieje, że facet go wyśmieje i powie, iż jego historie są wyssane z palca. W końcu jednak, mimo wewnętrznej walki, nacisnąłem ENTER. Na odpowiedź nie czekał długo, bo już po kilkunastu minutach w jego skrzynce znalazł się e-mail o temacie „IT’S NOT PHANTOM”, a jego treścią było jedno, krótkie zdanie.

„IT’ S TIME TO DIE.”

Przełknął głośno ślinę i rzucił się na łóżko, miał na sobie koszulkę, w której często sypiał, zakrył twarz dłońmi. Długo nie mógł zasnąć, nie miał też co ze sobą zrobić, więc połknął tabletki nasenne i położył się, zapadając w niespokojny sen. Śniły mu się, wielki, błyszczące oczy i szeroki, szyderczy uśmiech. Wszędzie dookoła było ciemno, więc widział tylko to, nagle postać, do której należały oczy nienaturalnie szybko znalazła się przed jego twarzą i wrzasnęła, po chwili z wielką siła został popchnięty na twardą posadzkę.

Zerwał się z łóżka zlany potem, była godzina piętnasta, przeczesał swoje brązowe włosy i pobiegł do łazienki, gdzie bardzo długo jego ciałem targały torsje. Gdy nieprzyjemne ściskanie żołądka skończyło się, wstał chwiejnie i opłukał usta. Pobiegł do sypialni i ubrał się w strój roboczy. Tej nocy musi mieć taktykę. Musi rozpracować potwora. Bo był pewny, że to on. Wiedział, że to potwór.

Bardzo szybko znalazł się w biurze. Zmrużył oczy. Za dnia było tu równie przerażająco co w nocy, ale teraz miał przewagę na tym całym gównem. Uśmiechnął się pod nosem i szybko pobiegł na miejsce kamery szóstej, wszedł do wentylacji i wydał z siebie zduszony okrzyk, cała wentylacja ubrudzona była krwią, szybko z niej wyszedł i zamknął szczelnie wlot. Miał nadzieję, że dzięki temu zyska więcej czasu. Zrobił to samo z każdym innym wlotem i uruchomił w drzwiach system automatycznego zamykania, jeśli ktoś wejdzie do pomieszczenia. Pewnie to właśnie miało go uratować tej nocy.

Gdy skończył było już grubo po 23, dlatego powolnym krokiem ruszył do biura i śmiał się pod nosem, w pewnym momencie usłyszał przeciągły pisk, jakby jakieś dwa, stare, metalowe przedmioty zaczęły się o siebie ocierać. Zatrzymał się gwałtownie i wciągnął powietrze ze świstem, po jego policzku spłynęła łza, znów uciekł, pobiegł do pomieszczenia, w którym miał spędzić resztę nocy. Nim się spostrzegł jego osobisty koszmar znów się rozpoczął. Przez pierwszą godzinę wszystko było na miejscu.

Już północ…
Czas utrudnić grę.

Nie chciał wiedzieć, która jest godzina, ale gdy spostrzegł rękę na kamerze szóstej, już wiedział, że się zaczęło. Upewnił go w tym także nieludzki skowyt. A więc się spostrzegł, że jest zamknięty. To źle, może zacząć uważniej się poruszać. Chłopak z niepokojem otarł pierwsze krople potu, który spływał po jego czole. Wyciągną z kieszeni okulary i włożył je na nos. Nie poruszał się. To dobrze. Ekran zaczął śnieżyc i już po chwili dostał powiadomienie o potrzebie zresetowania kamer. Odłożył tablet służący do obserwowania kamer i szybk obrócił się restartując cały system, by uniknąć w najbliższym czasie popsucia wentylacji lub audio, który poprzedniego dnia był zbawieniem.

1.00…
Myślisz, że nie wiem co knujesz?

Słyszał dziwaczne dźwięki, a po chwili alarm zdradził tajemnicę o nieproszonym gościu w wentylacji, szybkim ruchem ręki zamknął tą na kamerze dwunastej i zagnał „królika” na kamerę dziewiątą, tą, która była najdalej od biura. Cofnął się na szóstkę, chcąc sprawdzić jak tam się sprawy mają i czy potwór nie zniszczył za bardzo zabezpieczeń. Co od razu rzuciło się w oczy to przerażająca czarno-biała postać na ekranie telewizora, który się tam znajdował. Stróż miał szeroko otwarte oczy, cofnął się na dziewiątkę po kilkunastominutowym, bezcelowym wgapianiu się w ekran. Co on wyprawia? Jak uruchomił telewizor będąc przy wyjściu z pizzerii? Springtrapa*- jak go nazwał słysząc historię powstania potwora. (A przynajmniej myślał, że to historia uszastego)

2.00…
Zasady się zmieniły…

Nie wiedział już co robić, Springtrap poruszał się szybciej niż poprzedniej nocy. Zagnał go na dziewiątkę dźwiękiem i właśnie w tym momencie zauważył błąd systemu audio. Obrócił cię, a wprost na jego twarz skoczył animatronik… a raczej jego cień. Kurczak. Wyglądał przerażająco, niegdyś żółte, krótkie futerko owijające metalowe ciało, pokryte było czarnymi smugami. Pod szyją miał jakiś biały, również osmalony materiał, który nieco przypominał serwetkę. Oczy były białe, osadzone w czarnych oczodołach. Robot rozwarł szeroko dziób ukazując ostre zębiska, Jeremy myślał, że to już koniec, nie mógł nawet zacisnąć powiek. Nagle przerażający wrzask ustał. Oddech stróża przyspieszył, jak najszybciej umiał zresetował system.

3.00…
Poznaj moich przyjaciół…

Na chwilę wszystko ustało. Ale była to cisza przed burzą. „Królik” miał przewagę, ale nie wykorzystał jej, zapewne sprawdzał reakcje młodego strażnika. Może planował go zabić dopiero w piątą noc? Lubił ten uroczy strach w oczach młodego? Sprawiało mu to przyjemność...? Tyle pytań bez odpowiedzi, ale najważniejsze było przeżyć. Nie zastanawiać się nad takimi drobnostkami. Chłopak usłyszał telefon, ale nie widział go nigdzie, po chwili odezwał się głos. Przyjemny, ciepły głos mówiący: „Pamiętaj o uśmiechu, w końcu jesteś twarzą Freddy’s Fazbears~!”. Spanikowany brązowowłosy zerwał się z fotela i zaczął kręcić wokół własnej osi. Co to było? Czemu on to słyszy? Kolejne pytania i ani jednej odpowiedzi. Przeanalizował jeszcze raz, wypowiedziany przez głos, tekst. UŚMIECH TEJ BESTII…

4.00…
Uśpiłem twą czujność!...

Łoskot. Jest w wentylacji, trzeba go zwabić. Nie może się tu dostać, została godzina do szóstej… A to koniec nocnej zmiany. Teraz chłopak wiedział co się dzieje. To przecież gra dla tego uszastego. Chce się pobawić? Okej… ale żeby potem nie miał pretensji. Oczywiście, było to myślenie człowieka, którego umysł przyćmiewał strach i potrzeba przetrwania. Teraz powinien zacząć atakować z zaskoczenia, a tym czasem Springtrap podążał grzecznie za dziecięcym śmiechem. Czym do kurwy nędzy jest … TO COŚ?! Nie wygląda jak animatronik, więc było wykluczone, że nim jest. A zresztą. Maszyny nie myślą. Ktoś je programuje. Więc skąd te kable?

5.00…
Przyjdź jutro po więcej, kochanie…~

Budzik. Budzik oznajmiający jego zwycięstwo. Odetchnął szczęśliwy i z szerokim uśmiechem podniósł się z siedzenia. Wciągnął nosem powietrze, wyszedł niemal w podskokach… ale znów go dopadło to, co gdy wrócił pierwszego dnia.

I TAK MUSI TAM WRÓCIĆ.


OBIECUJĘ CI POWOLNĄ ŚMIERĆ!



*Springtrap- pewnie niektórzy nie potrzebują, ale dla rozwiania niejasności- jest to dosłownie sprężynowa pułapka.

6 komentarzy:

  1. Ale mega! Żałuję, że tak szybko to przeczytałam, bo teraz muszę czekać na kolejny rozdział.
    To było po prostu zajebiste. Nic dodać, nic ująć. Czekam na kolejny rozdział i więcej emocji.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay! No ten rozdział jest lepszy od poprzedniego! Serio! Kurde, coraz bardziej zaskakujesz, ale mam nadzieję, że główny bohater przeżyje :). Ej, ej, naprawdę pisałaś już jakieś horrory? Weź podeślij jakiegoś linka, bo jeśli pisałaś tam tak jak tutaj, to, o matko!, muszę przeczytać :D. I powiem Ci, że nawet mi nie przeszkadza brak "Huamna", skoro jest to, co zaprezentowałaś wyżej :D. O tak! Sprawiłaś, że ponownie cieszę się, że do Ciebie zawitałam :). Czy coś jeszcze? Mnóstwa weny! I... kiedy ciąg dalszy?

    Mrocznie pozdrawiam,

    Twoja R :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi sie podoba opowiadanie z fnafem (bardzo dlugi i wyczerpujacy komentarz ale wazne ze jest) :3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne :3
    Cieszy mnie niezmiernie, że ktoś umie porządnie i ładnie napisać opko z FNAF choć nie wiem,czy mam liczyć tutaj na kategorię yaoi, ale w każdym bądź nawet jeśli nie to jako horror jest cudeńkiem.
    Well zapraszam też do siebie, z różnicą, że ja urzęduję na wattpadzie i próbuję dokonać przełomu odnośnie yaoi i homo w FF fnafowych ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się bardzo cieszę że mój fanfic przypadł ci do gustu^^ Może nie do końca jest to yaoi, ale mimo wszystko jest tu miłość męsko-męska poz względem psychicznym ^^

    OdpowiedzUsuń