Oparłem się o miękkie siedzenie i patrzyłem na czarnowłosego.
-Jednakże… to byłoby… za proste. Ten przestępca, który nawet
tobie sprawiał problemy, to właściciel księgarni? Do tego kładący się nam na
talerzu? Uważam to za dość absurdalne.- spojrzałem przez okienko, na niebie
była gruba zapora szarych chmur, które nie pozwalały promieniom słońca
przedostać się i ogrzać szary, brudny Londyn. Przeniosłem wzrok na pięknie
wykończone kamienice i różnokolorowe wystawy sklepowe.
-Masz stuprocentową rację, paniczu. To aż niemożliwe.
Założyłem ręce na pierś.
-Musimy jechać do tej biblioteki teraz. Następnie do domu… A
wieczorem dokładnie przeanalizujemy cały plan i ewentualne zachowania wroga.-
oznajmiłem, byłem wytrącony z równowagi.
-Oczywiście paniczu, zrobię wszystko byś był bezpieczny.-
pogłaskał moje włosy opuszkami palców i uśmiechnął się delikatnie. Na moje
zwykle blade policzki wstąpił rumieniec.
-W-w końcu to twoje zadanie.- gdy wypowiadałem to zdanie mój
głos delikatnie zadrżał. Cały czas w moich myślach był incydent mający miejsce
w nocy. Wspomnienie było tak żywe, że miałem wrażenie iż ponownie jestem
obejmowany przez kamerdynera, a jego ciepły oddech łaskocze moje ucho. Z moich
ust wydostało się ciche westchnięcie.
-To nie jedyny powód dla którego chcę byś był bezpieczny… to
mój własny kaprys.- gdy czarnowłosy wyprostował się, odetchnąłem z ulgą i
opanowałem rumieniec. Zawsze w takich momentach udowadniał mi słabość, ale
teraz obserwował z delikatnym uśmiechem widoki i nie wyglądało na to, by miał
zamiar mnie wyśmiać. Ten demon naprawdę potrafił zadziwiać. Cóż… przynajmniej
reszta mojego jakże krótkiego życia będzie ciekawa.
Gdy tylko powóz się zatrzymał, Sebastian wysiadł szybko i
podał mi dłoń, znaleźliśmy się przed małą, jasną kamienicą, pierwsze co rzucało
się w oczy to czerwony szyld z białym napisem „Księgarnia”. Cały napis był
pięknie przyozdobiony i swoim wyglądem oraz ciepłym, pomarańczowym światłem
wypadającym zza okien sklepu, zapraszał, by do niego wejść i przenieść się do
magicznego świata książek.
Powoli wkroczyliśmy do księgarni. W środku wyglądała równie
przytulnie co z zewnątrz. Meble z ciemnego drewna, choć w cale nie wyglądały na
masywne, poukładane równo encyklopedie, powieści, romanse, tragedie i inne
dzieła oraz zapach łagodnej wody kolońskiej zmieszany z zapachem świeżo
wydrukowanych książek.
W środku było
niezwykle ciepło, co moje ciało od razu odczuło i rozluźniło się. Zza lady
patrzył na nas mężczyzna w średnim wieku o szpakowatej twarzy, był już w
połowie łysy, a jedyne co się ostało to resztka siwych włosów. Jego łysina
wesoło błyszczała w świetle świec. Miał duże błękitne oczy, które zapewne jako
jedyne nie zmieniły się od czasów jego młodości.
-Witam panów. W czym mogę służyć?- uśmiechnął się miło, od
razu poczułem do tego człowieka zaufanie, ale nie mogę dać się zwieść. Nawet
uśmiech, który wygląda na szczery, tak naprawdę może okazać się zdradziecki.
Sebastian odezwał się pierwszy:
-Witam. Mój panicz słyszał wiele dobrego o tym miejscu i
przybył z zamiarem kupna ciekawej powieści.- demon odwzajemnił uśmiech.
Mężczyzna ożywił się i wyszedł do nas zza lady, klasnął w
dłonie.
- A więc pan…
-Phantomhive.- powiedział czarnowłosy.
-A więc pan Phantomhive szuka dla siebie idealnej powieści.
Co zwykle czytuje pan?- zwrócił się do mnie, a ja w końcu spojrzałem na niego i
uśmiechnąłem się uroczo, aczkolwiek sztucznie.
-Szukam baśni. Baśnie są idealne przed snem…- zaśmiałem się w
duchu, przypominając sobie sytuacje sprzed dwóch dni, gdy zasypiałem nad „Śpiącą
Królewną”.
Siwowłosy uśmiechnął się.
-Baśnie to idealny wybór. Ostatnimi czasy przyszedł do nas
nowy nakład „Alicji w Krainie Czarów”.
Obserwowałem chwilę pomieszczenie i znów spojrzałem w jego
oczy.
-Poproszę.- uśmiechałem się w jego stronę. Mężczyzna odszedł
od nas na chwilę, podszedł do jednej z półek i chwilę coś mruczał pod nosem.
Postukał palcem w brodę i wykrzyknął cicho coś w stylu „Aha!”. Chwycił jedną z
książek, które stały na półce i podszedł do nas.- Jest to według mnie jedno z
piękniejszych wydań. Nie jest jednakże najtańsze, ale chętnie spuszczę z ceny jeśli
to problem.
Wziąłem do ręki książkę w twardej oprawie, na okładce była dziewczynka
w sukni, przechodząca przez ciemny las, a przed
nią narysowany był biały zając. Okładka nieco mnie zdziwiła. Była
wykonana bardzo nowocześnie.
-Ile będzie mnie ona kosztować?- oglądałem okładkę z każdej
strony z niekrytym zachwytem.
-Sześćdziesiąt funtów. Więc jak, kupuje pan?
Zerknąłem na Sebastiana i kiwnąłem głową, zapłacił i po
chwili wyszliśmy z księgarni.
Odezwałem się do niego:
-Gdy Nina będzie szyła strój, ty będziesz śledził tego
sprzedawcę.- wsiadłem z jego pomocą do powozu. Ruszyliśmy w stronę rezydencji.-
Jak będziemy na miejscu upiecz mi jakieś ciasto.- wymamrotałem.
-Nie powinieneś jeść słodyczy przed obiadem, ale dziś
wyjątkowo przygotuję obiad na słodko. Co o tym myślisz, paniczu?
Patrzyłem na niego chwilę.
-Nie najgorszy pomysł, Sebastianie. W takim razie co
proponujesz?
-Placuszki z jabłkami i karmelem. – patrzyłem na niego chwilę
i uśmiechnąłem się.
-No dobrze, ale jutro coś konkretnego i deser.
-Oczywiście, paniczu.
Zaśmiałem się i spojrzałem przez okno. Po godzinie siedziałem
już w swoim salonie, piłem powoli herbatę i grzałem się przed kominkiem. Do
salonu wszedł mój kamerdyner.
-Paniczu. Panna Nina przybyła i…- nie zdążył dokończyć, gdyż
młoda kobieta wbiegła do pomieszczenia.
-Haraabio!~ Przybyłam, by uszyć ci prze-śli-czne wdzianko!
Przez chwilę pożałowałem, że kazałem ją wezwać do swojego
domu.
-Panno Nino.- powiedział powoli demon i poczekał aż kobieta,
która z jakiegoś powodu za nim nie przepadała, odwróciła się do
niego.-Potrzebujemy kobieca suknię dla panicza. Oczywiście jest to jedynie na
potrzeby pewnej sprawy.
-Chce wyglądać jak… Alicja w Krainie Czarów.
Kobieta przytaknęła z poważniejsza już miną, zawsze jej twarz
stawała się poważna, gdy szło o sprawy królewskie. Została przez Sebastiana
zaprowadzona do pomieszczenia, w którym zawsze szyła. Odprowadziłem ich
wzrokiem i zacząłem czytać zakupioną książkę. Historia nie była tak banalna jak
inne opowieści, których przez ostatnie dni naczytałem się bardzo dużo. Cała
fabuła była prosta, ale autor idealnie starał się ją ukryć, wprowadzając
czytelnika w błąd. Ja sam nie potrafiłem do końca rozgryźć o co w książce
chodzi.
-Paniczu…- dotknął mojego ramienia Sebastian, a ja odłożyłem książkę.-
Musimy omówić szczegóły twojego planu. Wybierzesz się do księgarni i zakupisz
książkę, z tego co przeanalizowałem z zeznań rodziców Lily i Dorothy obie
księgarnię odwiedziły w sobotę. Będziesz się długo rozglądać, musisz
porozmawiać ze sprzedawcą. Być może ma syna i to on będzie naszym „Księciem”. I
najważniejsze paniczu…
-Mów mi po imieniu gdy tylko jesteśmy sami…- przerwałem mu z
ciepłym uśmiechem.
*********************************************************************************
Witajcie! Oto rozdział dziewiąty! ^^ Przyznam, że mam coraz mniej czasu w tygodni, dlatego w sobotę również pojawi się rozdział i będą się one pojawiać właśnie w ten dzień. Przy okazji ferii i w ogóle, rozdziały będą dwa razy w tygodniu ^^ Dziękuję wam, że jesteście, najbardziej dziękuję Roszpunci, gdyż nie ukrywam, że ona jedyna komentuje wszystko regularnie i to dzięki niej jestem w stanie cokolwiek napisać. Ale podziękowania należą się oczywiście innym, którzy mnie czytają, ale naprawdę proszę byście komentowali rozdziały, bo nie chcę, by blog stał w miejscu i nie rozwijał się. :D Dziękuję wam z całego serca <3 Do soboty moi mili i nie zapomnijcie o swojej decyzji dotyczącej nowego opowiadania :3