-Mam rozumieć, że głównym punktem zaczepienia są
miejsca, które przyśniły Ci się w nocy, paniczu?- mój lokaj wyglądał na zbitego
z tropu.
-N-no tak… -westchnąłem. Teraz, gdy myślałem
trzeźwiej… to wydawało się irracjonalne i bezsensowne.- Uważam, że MUSIMY to
sprawdzić.
Sebastian westchną i zamknął oczy.
- No dobrze paniczu… Sprawdzimy to jutro. Teraz
powinieneś iść spać…- gdy tylko to powiedział, poczułem jak bardzo jestem
zmęczony. Ziewnąłem i powłóczystym krokiem ruszyłem za demonem.
Gdy już byliśmy w sypialni dosłownie padłem twarzą
na materac. Wyjęczałem coś niezadowolony, ponieważ kamerdyner wziął mnie na
ręce i położył na łóżku poprawnie. Było mi wyjątkowo wygodnie, od razu usnąłem.
-Pora wstać paniczu. Musimy ruszać do Londynu.
Letnia rezydencja jest już przygotowana na twój przyjazd.- usłyszałem głos
demona. Powoli uchyliłem powieki, otarłem oczy i przeciągnąłem się.
-Już ranek?
-Wczorajszej nocy bardzo szybko usnąłeś, paniczu.
Pamiętasz wygląd tych miejsc?- spytał z ciekawością i podał mi filiżankę z
parującą herbatą. Wziąłem ją do ręki i powąchałem ją.
-Earl Gray z dodatkiem pomarańczy.
-Jak zwykle odgadłeś.- zaśmiał się miło i podszedł
do szafy. Wyciągnął z niej ciemnoniebieski komplet.
Szybko wypiłem zawartość filiżanki i zjadłem
rogalika z marmoladą, następnie Sebastian mnie ubrał oraz uczesał.
Po jakimś czasie siedzieliśmy już w powozie,
dyskutowałem z Nim zawzięcie o miejscach, które widziałem w śnie.
-Teoretycznie… teoretycznie są znane przypadki ludzi
z takimi umiejętnościami.- powiedział czarnowłosy.- Są w stanie podać wiele
faktów z czyjegoś życia, sposób w jaki dana osoba zmarła… Więc musimy
koniecznie to sprawdzić. Muszę przyznać, ze to zadanie sprawia mi ogromny
problem.
-Chyba twojej dumie.- mruknąłem i zaśmiałem się z
kpiną.- Nareszcie jest coś, czego nie wiesz demonie.
-Satysfakcjonuje to panicza?- ujrzałem błysk w jego
burgundowych oczach.
Zamyśliłem się na chwilę.
-Owszem. Rzekłbym, że to cholernie
satysfakcjonujące.
Zaśmialiśmy się oboje, przez resztę drogi poruszaliśmy
mało ważne tematy, docinaliśmy sobie i żartowaliśmy.
Wieczorem udaliśmy się w pierwsze miejsce, które ujrzałem
w śnie. Był to park św. Jakuba. Leżał na wschód od pałacu Buckingham, w
dzielnicy City of Westminster.
Stałem na brzegu stawu i wpatrywałem się uparcie w swoje
odbicie na tafli wody.
Zacząłem się rozglądać, poleciłem Sebastianowi, by
uczynił to samo co ja.
-Paniczu. Znalazłem coś ciekawego.- odwróciłem się w
jego stronę i szybko do niego podszedłem. W dłoni trzymał złoty, otwierany
łańcuszek. Wziąłem go do ręki i otworzyłem.
-Przecież to Nasza Little Mermaid… - oglądałem wisiorek z każdej strony. W oczy
rzuciły mi się literka.- „P”? Co to może oznaczać?
-Wracajmy do rezydencji. Przyjrzymy się
naszyjnikowi. To może być kolejna ważna poszlaka.
Przytaknąłem. W posiadłości znaleźliśmy się
stosunkowo szybko. Przez długi czas przyglądałem się wisiorkowi.
Był złoty, na bardzo cienkim łańcuszku, a zawieszka
była w kształcie serca. W środku znajdowało się czarno-białe zdjęcie młodej
dziewczyny o długich, ciemnych włosach. Z tyłu zawieszki była ozdobna litera „P”
oraz nazwisko autora naszyjnika.
-Sebastianie, ustal w jak najszybszym czasie kto to
jest.- wskazałem nazwisko. Westchnąłem, byłem już naprawdę zmęczony tą sprawą,
upiłem łyk czarnej herbaty, którą właśnie przyniósł kamerdyner.- został Nam
jeszcze ten zaułek, o którym Ci wspominałem w powozie.
Demon u kłonił się.
-Oczywiście, paniczu. Proponuję udać się tam z rana.
-Tak zrobimy, oraz odwiedzimy Jeremy’ego. Trzeba się
z nim podzielić znaleziskiem. Skoro na dziś koniec pracy, przygotuj mi ciepłą
kąpiel… marzę tylko o tym…
Po około pół godzinie siedziałem już w gorącej
wodzie, na moje usta wypełzł leniwy, zadowolony uśmiech. Czułem jak wszystkie
moje mięśnie odprężają się pod wpływem ciepłej wody. Mojej głowy nie zaprzątało
nic, ani nikt. Palce kamerdynera przyjemnie masowały skórę mojej głowy,
wcierając we włosy szampon, o przyjemnym, lawendowym zapachu. Nieświadomie
zamruczałem, ale Sebastian nie skomentował tego.
*Sebastian*
Delikatnie wcierałem w jego włosy szampon, to było
bardzo przyjemne uczucie, gdyż jego włosy były miękkie, przyjemne w
dotyku. Klęczałem przed wanną i myłem jego włosy, gdy usłyszałem mruczenie.
Otworzyłem szeroko oczy, byłe niezwykle zszokowany,
że mój panicz… mruczał. Jednakże mimo ogromu doznanego szoku kontynuowałem
swoją czynność. Chwyciłem stojący obok mnie kubełek z ciepłą wodą i zacząłem
zmywać pianę z jego głowy.
Uniosłem go powoli, co skomentował tylko
niezadowolonym pomrukiem. Już o własnych siłach stanął na dywaniku i uniósł
ręce, sprawnie wytarłem ciało panicza i ubrałem na nie koszulę nocną.
-Pójdę do biblioteki… mam ochotę poczytać coś przed
snem…
Przytaknąłem i odprowadziłem go wzrokiem. Musiałem
na niego uważać. Po raz pierwszy tak bardzo się o niego… bałem. Nasz przeciwnik
jest wyjątkowo sprytny, inteligentny i niebezpieczny. Jeden fałszywy ruch i
może skrzywdzić MOJEGO panicza. Mimo swojej codziennej maski wiedziałem kim tak
naprawdę jest Ciel Phantomhive.
Potrzebuje ciągłej ochrony i opieki. Śpi na ulubionej poduszce, bez
której ani rusz, uwielbia słodycze.
Muszę to w końcu przyznać. Mój panicz jest
niewiarygodnie uroczy i zdaję sobie sprawę z tego, że wielu ludzi zechce to
wykorzystać do swoich celów. Zadrżałem, mimowolnie przed oczami stanął mi obraz
Undertakera, który bezczelnie dotykał Ciela. Przecież on nawet nie wiedział do
czego ten stary zboczeniec zmierza!
Nowy Plan na życie.
Za wszelką cenę chronić mojego małego panicza.
*Ciel*
Chwyciłem książkę, która mnie zaciekawiła. Poe…
lubiłem tego autora, lecz jego dzieła niespecjalnie pomagały mi w zaśnięciu. Z
książką pod pachą ruszyłem do sypialni i położyłem się na łóżku, otworzyłem na pierwszej
stronie. Książka mówiła o trzech rozbitkach, dwóch z nich zamordowało i zjadło
towarzysza niedoli. Ta historia mi coś mówiła, ale nie byłem na tą chwilę w
stanie sobie przypomnieć skąd ją kojarzę. Dzieło odrobinę mnie obrzydziło, więc
odłożyłem książkę czym prędzej na szafkę nocną. Westchnąłem ciężko i zakopałem
się pod kołdrę. Może pokusić się o jeszcze jeden spacer do biblioteki?
Rozmyślałem, po paru minutach usłyszałem jak drzwi otwierają się. Wiedziałem doskonale,
że to Sebastian. Otworzyłem oczy i
spostrzegłem, że trzyma w dłoni książkę, którą przed chwilą czytałem.
-Poe? To chyba nie jest najlepsza lektura do poduszki…
Usiadłem powoli i przytuliłem swoją ulubioną
poduszkę.
-Taaa… z resztą, nie kojarzysz tej sytuacji? Mam
wrażenie, że gdzieś o niej słyszałem…
-O jakiej sytuacji mówisz, paniczu?
- O tych trzech rozbitkach z książki… Zjedli swojego
przyjaciela. –zaśmiałem się gorzko.- z tego co wiem o naszej sprawie… jest
łudząco podobna. Książę zaskarbia sobie zaufanie dziewcząt, a potem zdradza je
i zabija… Jednakże to nie to do czego piję.
Sebastian na chwilę zamyślił się.
-Masz całkowitą rację, Paniczu. Sytuacja opisana w
książce wydarzyła się naprawdę. Co więcej, było to rok po wydaniu książki, a
zjedzony miał to samo imię i nazwisko jak w książce… Ale teraz czas spać.
Dobranoc.
-Dobranoc Sebastianie. Położyłem się i okryłem
kołdrą, po chwili kamerdyner opuścił pokój, a ja zasnąłem.
*********************************************************************************
Witajcie ^^ Przybywam z piątym rozdziałem. Ostatni tydzień był dla mnie niezwykle ciężki i to nie przez szkołę. Dziękuję, nowym czytelnikom za wspaniałe komentarze, naprawdę podniosły mnie na duchu. Do zobaczenia za tydzień! ^^
Teraz pozwolę sobie ponarzekać. Co tak krótko?! Liczyłam na coś dłuższego, ale skoro dodajesz rozdziały co tydzień, jestem w stanie to wybaczyć ;). Cóż ja mogę napisać? Rozdział podobał mi się. Szczególnie punkt widzenia Sebusia i mruczenie Ciela. Hahahaha! Serio to zrobił? Ale jajca! Nieźle to wymyśliłaś :). Pomimo tragicznych mordów, bo chodzi o niewiele starsze od hrabiego dziewczynki, wychodzi Ci całkiem fajny kryminał ze sporą dozą komedii :). Pisz tak dalej, a osiągniesz sukces! Poza tym opowieść tą mogę zaliczyć do uroczego yaoi :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę dobrej nocy,
patrząca jednym okiem R ;).
Po pierwsze:Bardzo dziękuję za komentarze ^^
UsuńDruga rzecz to sprawa długości.
Jak mówiłam rozdziały są po 1000-1500 słów. Ten ma coś ponad tysiaka. Do tego pisałam go dwie(!) godziny przed dodaniem i w ogóle mi nie szło. Jak napisałam mam bardzo ciężki tydzień i jeszcze zaczęła się szkoła, poszłam na pierwszą lekcję i już usłyszałam słowo "EGZAMIN", co tylko mnie bardzo zniechęciło. Rozdział napisałam styrana po pogrzebie mojej ukochanej prababci, o której śmierci moja rodzina od strony ojca i byłam wkurzona jak potraktowali jej pogrzeb...Nie wiem czy wyrobię, ale jestem dobrej myśli ^^ Jeśli będę miała więcej wolnego czasu naskrobię coś długiego, ale nie oczekuj wiele, gdyż każdy traktuje mnie jakby egzaminy całej szkoły zależały ode mnie ;-; Również cię pozdrawiam ^^
Ozzy, Kochana, przecież wcale nie musisz mi się tłumaczyć, dlaczego rozdziały są krótkie. Są w życiu takie sytuacje, że inaczej się nie da i ja to rozumiem. A że sobie ponarzekałam? Tyle mojego ;). Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojej prababci, ale wierzę głęboko, że trafiła do lepszego miejsca, w którym będzie jej lżej. Co do pisania, spokojnie, ja poczekam. Nic na siłę :). To Ty musisz decydować kiedy i ile chcesz pisać, nie my, czytelnicy. A co do komentarzy, nie ma za co :). Zawsze staram się zostawić ślad pod każdą przeczytaną notką :).
Usuń3maj się cieplutko,
R ;).